Było duszno i nie miałem ochoty jechać gdzieś dalej. Udałem się na niedaleki odcinek Kwisy, na którym dawno nie byłem. Nie pomachałem dłużej niż 5 min i lunęło dosłownie. Zrobiłem prowizoryczny schron przed deszczem niczym Bear Grylls (możliwy błąd w nazwisku nie był celowy) i posiedziałem tam z pół h. Deszcz się skończył i obłowiłem tą bystrą wodę do końca. Efektem był jeden mały pstrąg. Porzucałem jeszcze z 2h i zawinąłem, bo nadchodziła kolejna burza.
niedziela, 29 lipca 2012
Ulewa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz