sobota, 13 sierpnia 2011

To już nie wróci

Chociaż mam cichą nadzieję, że Kwisa się odrodzi. Miejscami widać małego lipienia z tegorocznych zarybień i to wszystko. Ryb nie ma i ludzie też na ryby już chyba nie przyjeżdżają.

Pamiętam jak na wakacjach spędzałem tu całe dnie. Rowerkiem na Kwisę, dużo kanapek i picia w plecaku. W największy gorąc standardowo leżakowanie na jakimś piasku. Do wieczora nimfa, a później lipienie zaczynały wychodzić i czasami udawało się coś złapać. Śmieszną zabawą było też szukanie przejścia na drugą stronę rzeki (z rowerem), bo miałem wodery tylko do ud.
To taka ironia, bo wtedy nie mogę powiedzieć, że miałem umiejętności, czy odpowiedni sprzęt. Much jeszcze nie kręciłem i łowiłem na takie dziwolągi, że aż dziw, że ktoś zdecydował się to sprzedawać. No, ale to ja chciałem zaoszczędzić i kupowałem najtańsze. Podobnie jak Polska teraz na autostradach.
A kiedy mam jako takie umiejętności, dobrej jakości sprzęt, odpowiednie ręcznie zrobione muchy - ryb nie ma. Spóźniłem się z tym muchowaniem o kilka(naście) lat.





0 komentarze: