Po zmaganiu się z przeziębieniem wystartowałem od razu w dalsze rejony. Na pierwszym odcinku trafiłem tylko jednego pstrążka, więc po godzinie odpuściłem i pojechałem w dół rzeki. Tam woda już troszkę głębsza, ciekawsza, więc liczyłem na jakieś srebrne rybki. Niestety się przeliczyłem i znalazłem tylko tamę ze śmieci. Ale to nie koniec sezonu jeszcze - jest na tyle ciepło, że można brodzić przez parę godzin mając pod spodem kilka warstw ubrania.
sobota, 13 października 2012
Bezrybie nad Kaczawą
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz