piątek, 23 września 2016

Doły

Obadałem odcinek, który odwiedzałem w zeszłym roku z lipieniowymi efektami. Pierwszy dzień jesieni - zaczyna się czas, kiedy można łowić praktycznie cały dzień. U mnie było to pół dnia, bo wystartowałem koło 14.00.
Woda niska, czysta. Latały jakieś żółte jętki, ale z ryby z powierzchni zbierały jedynie koło 18.00. Miejscami widziałem też pojedyncze brązowe chruściki. W jednym miejscu wielki dąb zawalił się na rzekę, a przez to kajakarze zrobili schodki na brzeg. Ryby miałem różnej wielkości, jednak bez egzemplarzy powyżej wymiaru. Zakończyłem dzień łowiąc 3 sztuki na suchą. Przypomniało mi się, że ciągle bardzo lubię tą metodę. Uwaga na dziury po bobrach - mi noga wleciała w jedną na 2/3 długości.







0 komentarze: