Wiało mocno, więc machanie sznurem (nawet przeciążonym) jak dla mnie odpadało. Zresztą, wiosna atakuje już solidnie i czuję, że niedługo zacznie się rójka oliwki, więc nic straconego.
W każdym razie wyskoczyłem na 3h na rower i zajechałem po drodze nad potok, który wpada do Bobru (który niesie teraz wielką i brudną wodę). Ładna woda, ale na odcinku Bobru, do którego wpada pstrągów raczej nie ma. Także nic tam nie wpłynie.
sobota, 17 kwietnia 2010
Żeliszowski Potok
Autor: Glina o 17:11
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz